piątek, 17 stycznia 2014

Urojenia.

*    *    *

Biegłam ile sił w nogach. Uciekałam przed czymś co tak naprawdę nie istniało, a było jedynie wytworem mojej bujnej wyobraźni. Mimo to nie zdawałam sobie z tego sprawy. Bałam się, mogę powiedzieć więcej, byłam przerażona. Moje serce waliło jak oszalałe. Z trudnością łapałam oddech pokonując kolejne metry. Nagle usłyszałam jakiś dziwny dźwięk, gdzieś przede mną. Szybko skręciłam w bok i zaczęłam biec jeszcze szybciej starając się uchronić przed niebezpieczeństwem, które sama sobie wymyśliłam. Urojenia to okropna rzecz. Masz wrażenie, że ktoś ciągle Cię obserwuje, że ktoś za Tobą chodzi, prześladuje, śledzi. Nie masz ani chwili prywatności, a w Twojej głowie dzieją się takie rzeczy.. Pewnego dnia zostałam sama w domu. Oglądałam jakiś nie zbyt ciekawy film, który mnie uśpił. Obudziłam się i ujrzałam okropne rzeczy. Moje oczy widziały to czego tak bardzo się bałam. Śmierć moich bliskich, różne katastrofy oraz rzeczy, które były powiązane z moimi fobiami i lękami. Rozejrzałam się przerażona po pokoju stojąc na samym jego środku. Po ścianach ściekała krew, kapała na mnie z sufitu, miałam ja na rękach, na ubraniach, na twarzy.. Czując jak wielka gula w moim gardle rośnie wybiegłam stamtąd. Zobaczyłam ciała moich rodziców. Zasztyletowani leżeli w kałuży szkarłatnej cieczy, a w mojej dłoni pojawił się nóż. Ich martwe oczy patrzyły na mnie. Biegłam dalej. Łzy ciekły po moich policzkach, było ich tak dużo, że rozmazywały mi widok. Nie byłam w stanie określić gdzie jestem. Coś zaczęło mnie szarpać. Usłyszałam szepty. Zaczęłam krzyczeć. Odtrącać to. Jednak wciąż nic nie było. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Złapałam się dłońmi za głowę i potrząsałam głową starając się wyrzucić te obrazy ze swojej głowy.
Kiedy jednak mnie odnaleźli byłam nieprzytomna i wokół moich oczu było wiele rys, rozcięć i krwi. Chciałam wydrapać sobie oczy. By tego nie widzieć. Chciałam nie słyszeć tych głosów. Jednak wciąż je słyszałam. I słyszę do teraz.

*    *    *

1 komentarz: